Z robieniem na drutach jest trochę
jak z grą na instrumencie. Chcesz osiągnąć dobry poziom, musisz ćwiczyć. Zanim
zaczniesz grać tylko to co ci się podoba, musisz opanować podstawy, przejść
przez te wszystkie gamy i niemelodyjne wprawki. Ja chcę być coraz lepsza w tym
co robię. Jest jeszcze tyle technik, których nie próbowałam i takich, które
spróbowałam, ale nie wychodzą mi dobrze. Chyba taka myśl mi przyświecała, kiedy
na następny projekt wybrałam chustę Sonay projektu Justyny Lorkowskiej. Chustę
piękną, ciekawą, ale zupełnie nie pasującą do mojego stylu i charakteru. Skusiły
mnie różne wariacje na jej temat na stronie Ravelry, skusił mnie jej trójkątny kształt,
ozdobna koronka i przepiękny wzór liści wzdłuż jednego z boków. I dopiero kiedy
blokowałam projekt zdałam sobie sprawę, że te wszystkie ozdobniki są nie dla
mnie, że ja chyba jednak wolę proste formy podkreślone ekskluzywnością samej
włóczki lub kombinacją pozornie nie pasujących do siebie kolorów.
Chusta powstała pod wpływem
wpisu Herbimanii, która pod hasłem #wszystkoczerwone ogłosiła walkę z szarzyzną
zimy i tak bardzo doskwierającym mi deficytem słońca (klik). Projekt mógł być
jakikolwiek, byle czerwony. Wybrałam Drops Nepal. Niezwykle miękką kombinację wełny
i alpaki w przepięknym bordowym kolorze. Sonay w projekcie oryginalnym jest
dwukolorowy, ja lubię upraszczać formy, pozostałam więc tylko przy czerwieni.
Sam projekt mimo trudnego
początku okazał się niezwykle wdzięczny i prosty. Nie wiem czy ktokolwiek z Was
dzierga według opisu tekstowego czy według rozrysowanych schematów. Ja zawsze
czytałam opis. Tutaj nagle szaleństwo – nie da się tego zebrać w logiczną
całość na jednej stronie. Szukałam odpowiednich fragmentów na kilku różnych
stronach, w międzyczasie zgubiłam jeden narzut, wszystko się nagle rozjechało i
spędziłam urocze 2 godziny na klęczkach szukając jednego małego błędu.
Znalazłam też błąd w samym opisie projektu. Uwaga, informacja dla szaleńców,
którzy wolą się jednak trzymać tekstu niż diagramów. Leafy Motif part one, row
57 (RS) ma za długi opis, nie zgadzający się z diagramem. Zanim to zrozumiałam
ślęczałam nad tym chyba godzinę, liczyłam oczka, kilka razy sprułam. Miałam już
pisać do autorki apel o pomoc, ale zerknęłam na poprawnie rozrysowany schemat i
nagle mnie olśniło. Od tego momentu patrzyłam już tylko na diagram i wszystko nagle
ułożyło się w jedną logiczną całość.
Mam więc pierwszą klasyczną
chustę. Trochę babciną. Miękką. Ciepłą. Czy się lubimy? Tak, trochę tak, ale nie
jest to miłość bezgraniczna. Czy żałuję, że ją zrobiłam? Nie, bo dużo się
nauczyłam.
Zdjęcia w domowych pieleszach.
Bo leczę przeziębienie-przeziębienia-przeziębienia. Serio, nie wiedziałam, że
coś takiego jest możliwe, ale wychodzi na to, że jestem ciekawym przypadkiem
osobnika BEZ układu immunologicznego. Sesję wspomogło młodsze dziecko również
walczące z wirusami. Wspólnymi siłami chusta została uwieczniona.
A teraz? Teraz nagroda. Na drutach mój pierwszy test projektu. Forma niezwykle prosta i nowoczesna, podkreślona obłędnymi kolorami i miękkością mieszanki merino, kaszmiru i jedwabiu. Ale o tym sza.
Pięknie wykonana chusta. Czerwienie są mi obce.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla małej modelki.
Dziękuję :) Czerwień to moje drugie imię :)
UsuńChusta obledna. Mi sie bardzo podoba. Wykonanie mistrzowskie. Nie wiem, czy dalabym rade, ale zapytam. Gdzie mozna nabyc schemat? Pozdrawiam i zapraszam do siebie Dagmara
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Chusta naprawdę fajna i prosta w robieniu. Poczatki może wydają się trudne, ale potem idzie gładko! Wzór zaczerpnęłam z książki Justyny Lorkowskiej Tabula Rasa - Neutrals. Wzór także do kupienia na stronie Ravelry.
UsuńPięknie Podkreśla Twoją urodę ta czerwień. I czasem warto ponosić cis z innej bajki, zaskoczyć siebie i innych :) wpisuję Twoj blog do ulubionych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję!
Usuń