6 marca 2017

Pieśń lodu i ognia



Już nie pamiętam ile razy powtarzałam sobie, że złoto ze srebrem nie mogą iść w parze. Pilnowałam tego szczególnie w noszonej biżuterii i dodatkach. A dziś? Dziś mam wrażenie, że nie ma takich kolorów, które do siebie nie pasują. Dziś jestem przekonana, że to jednak odpowiednia forma (czyt. projekt), może spiąć pozornie nie grające ze sobą elementy w jedną spójną całość. Projekt, w którym miałam przyjemność uczestniczyć nauczył mnie, że warto bawić się kolorem i nie trzymać kurczowo narzuconych wcześniej zasad.

Mowa o szalu Angular (klik), projekcie Marzeny Kołaczek z bloga http://welnianemysli.blogspot.com/. Jestem niezwykłą szczęściarą, że miałam okazję przetestować ten wzór zanim oficjalnie pojawił się na Ravelry. 



Zanim zdecydowałam się na konkretne kolory, trochę czasu musiało minąć. Szal z założenia ma sprawiać efekt 3D i bardzo zależało mi na tym, żeby tego nie stracić. Marzena służyła dobrą radą, wysyłała zdjęcia motków, a ja pozabierałam dzieciom kredki i starałam się zebrać myśli. W końcu siadłam do komputera i tak powstała moja wersja: 


Szal wykonałam z Julie Asselin Fino i Piccolo i z ręką na sercu przyznam się, że ja już nie wiem czy kiedykolwiek zdecyduję się na zakup innej wełny. Początkowo wełna wydała mi się straszną cienizną i miałam poważne obawy czy taka mgiełka będzie w stanie mnie ogrzać w zimowy dzień. Dodatek kaszmiru czyni jednak cuda! Zdjęcia robiliśmy w ostatni naprawdę zimny weekend, a wiosny nie było jeszcze czuć w powietrzu. 





  

Taki szal jest obowiązkową pozycją w szafie każdego zmarzlucha. Można się nim omotać kilka razy i uwierzcie mi, zupełnie inaczej patrzy się już na stalowe niebo.

Z resztek Fino Parchemin zrobiłam sobie prostą czapkę. Po raz pierwszy w życiu nie patrzyłam na żadne wzory, nie śledziłam żadnego przepisu. Miało być klasycznie, spokojnie, miało się nie gryźć z geometrycznym szalem. Chociaż Internet jest przesycony takimi projektami, ten traktuję jak swoje własne dziecko.

Angular wymagał dużej gimnastyki podczas blokowania. Ale kiedy już nadałam mu odpowiedni kształt, zdecydowanie trafił na półkę „Moje ulubione” (też macie taką półkę w szafie?). 


A niedługo na drutach projekt, który ma wiele wspólnego z nośnym niedawno hasłem Hygge... Bądźmy w kontakcie!