5 października 2017

Otulenie



Lubię te momenty gdy jesienne słońce chyli się ku zachodowi, światło staje się miękkie i rozproszone, a ja otulona w wełniany szal wciągam powietrze ciężkie od wilgoci. Czasami zwykłe słowa płoszą obraz skrywany pod powiekami. Dziś zostawiam Was z porcją zdjęć i z wierszem, tyle razy czytanym i tak dobrze oddającym to, co teraz czuję. 


 Letnie lśnienia, miły, chyba już za nami,
brzozy przeglądają przedjesienny żurnal,
chłodne ranki ścielą bladych mgieł aksamit,
we wrzosach zastygła liryczna zaduma.

Z szumiącej wikliny czas uplótł koszyki,
babie lato nitką nostalgii je zdobi,
łąki rozedrgane żurawim okrzykiem,
nad klonami szepcze zapach karminowy.

Jeszcze trochę słońca w przesianej zieleni,
w dzikiej koniczynie został zapach lata,
na paciorkach rosy, stubarwnym deseniem,
rozsiadła się cisza w jabłek aromatach.

Otulę cię w wiersza koronkowy szalik,
aby nie ochłodły twoje letnie myśli,
słowem, jak iskierką mogę je rozpalić,
zatrzymam zwątpienia jesiennego wyścig.







 
Wiersz: Ewa Pilipczuk
Szal: ‘Color Spell’ Joji Locatelli
Włóczka: Tuku Wool i Julie Asselin

3 komentarze:

  1. Śliczny! I to światło na zdjęciach :) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cierpię ostatnio na jakiś deficyt słońca. Wrzucam więc zdjęcia prześwietlone, a co mi tam :)

      Usuń
  2. Też uwielbiam ten moment dnia, nie tylko do zdjęć, ale tak po prostu dla własnej przyjemności, świat jest jeszcze piękniejszy niż normalnie:))) Chusta cudownie kolorowa, w sam raz na odegnanie obecnej szarówki:))) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń